Kolejna rzecz z cyklu nagłych inspiracji podczas przeglądania kufra z tkaninami. Nigdy nie lubiłam szyć bluzek, teraz zupełnie nie wiem czemu. Na pewno zniechęciłam się pierwszą próbą modelu z Burdy, jeszcze na początku przygody krawieckiej. Bluzka okazała się totalną klapą, a namęczyłam się z nią co nie miara. Z bluzkami często mam wrażenie, że efekt nie oddaje nakładów pracy.
Z założenia bluzka miała być prosta i szybka w wykonaniu. Wykrój zrobiłam odrysowując luźną koszulkę z sieciówki. Przód wycięłam z cienkiej bawełny w kwiaty, która jest idealna na lato. Tył powstał z mocno elastycznej dzianiny, dzięki jej wykorzystaniu mogłam dopasować bluzkę w talii bez konieczności wszywania zamka z boku. W dopasowaniu pomogły pionowe zaszewki, które zrobiłam z przodu i z tyłu.
Pierwotnie bluzka miała biały kołnierzyk typu "bebe". Przy pierwszym praniu okazało się, że to nie był najlepszy pomysł. Kołnierzyk zafarbował, więc go zlikwidowałam i w takiej wersji jest zdecydowanie lepiej. Ten model tak mi się spodobał, że podobnych bluzek powstały jeszcze trzy. Dzięki temu pozbyłam się wielu resztek materiałów, które były za małe aby stworzyć z nich coś w całości, a za duże abym je wyrzuciła.
Wykrój: własny Tkaniny: z wnętrza kufra |
No własnie - z tymi bluzkami dokładnie tak jest jak piszesz ;) Twoja wyszła bardzo fajnie, podoba mi się to, że przód jest wzorzysty a tył gładki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuje, cały czas mam jednak nadzieje, że się zmobilizuję do bardziej skomplikowanego modelu :)
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba!
OdpowiedzUsuń