15 sierpnia 2016

Miss brudnego podkoszulka

W niedzielę, tydzień przed urlopem, krzątałam się po pracowni i próbowałam zrobić porządek z materiałami, które już nijak nie mieszczą się już nigdzie. Patrzyłam, przekładałam, składałam, aż mnie natchnęło na koszulki dla Jagody, całe pięć sztuk. Dobrze, że takie koszulki to chwila moment szycia, bo coś czuję, że to nie koniec.

Wykrój
Pierwszy raz wykorzystałam wykrój z Ottobre, po drobnych poprawkach ze zmniejszeniem dekoltu sprawdził się idealnie. Koszulka ze świnką Pepą została uszyta jeszcze bez poprawki i wyraźnie widać różnicę w wielkości dekoltu. Ja osobiście nie lubię zbyt dużego dekoltu w ubraniach dziecięcych. Dla tych co obawiają się że po zmniejszeniu ciężko przecisnąć przez głowe informuję, że zakładanie jest bez protestów ze strony użytkowniczki, więc chyba nie jest źle.

Szycie i wykończenie
Co tu dużo mówić: na owerloku szyje się ekspresowo, wystarczy to odpowiednio przemyśleć, żeby za dużo razy nie zmieniać nitek. Dół oraz rękawy podwijałam na renderce, z wyjątkiem koszulki we flamingi, gdyż nie posiadałam odpowiedniego koloru nitek na dużych szpulach. Dekolt wykańczałam różnie w zależności od materiałów i kolorystyki. Do koszulki miętowej i białej w koty wykorzystałam ściągacz. W przypadku wisienek materiał wykorzystany do rękawów był na tyle zbliżony do ściągacza, że plisę dekoltu skroiłam z prostokąta. W pozostałych przypadkach plisę kroiłam ze skosu, żeby uniknąć niespodzianek  odstającym dekoltem.

Materiały
Te nabyłam w różnych miejscach, więc po kolei.
Trójkąty na mięcie i koty z dresówki.pl.
Czerwone paski, wisienki i gładka czerwień z Teofilowa.
Jeżyki na mięcie z grupy na fb Tkaninowe Esy Floresy, czy jakoś tak (straszne pieniądze kosztowały...)
Flamingi i neon żółty z Metry i Centymenty.
Świnka Pepa z bliżej nie określonej grupy na fb.
Wszystkie koszulki na zdjęciach są już po jednym lub dwóch praniach. Niektóre przeszły nawet poważne odplamianie, bo Jagoda uwielbia owoce szczególnie te mocno brudzące :).
W skrócie jakościowo fatalny okazał się tylko materiał z Pepą, po jednym praniu w 40 st, wygląda jak zużyta szmata, nawet nie chce mi się nic szyć z reszty...
Pozostałe sprawdziły się naprawę dobrze, a były testowane w wymagających górskich warunkach.
Wprawdzie flamingi ciut wypłowiały, ale można im to wybaczyć bo usilnie próbowałam je odplamić różnymi środkami, w każdym razie i tak wyglądają lepiej niż ze zdjęcia to wynika.

Tylko nad jednym się zastanawiam, po co ja to wszytko szyje skoro w Pepo są koszulki po 15 zł za sztukę...














11 komentarzy:

  1. Nawet nie myśl tak. Twoje koszulki są milion razy ładniejsze, niepowtarzalne i uszyte z miłością, a poza tym chyba sprawia Ci to przyjemność. Kilka korzyści w jednym :-) Zainspirowałaś mnie dzisiaj siadam do maszyny i do świeżo kupionego overloka do którego za cho... nie wiem jak się zabrać :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, niby to wszytko wiem ale jak przychodzi co do czego to nie ma co założyć, bo wszystko zaplamione tak, że nie da się doprać... masakra
      Overlok to moja wielka miłość :)

      Usuń
  2. suuuper! :-) U nas zaraz przegląd ciuchów do żłobka i ewentualne uzupełnienie garderoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! Ja teraz startuję z nową serią, bluzki z długim rękawem i leginsy, bo te z czerwca już się mocno zużyły.

      Usuń
  3. piękne i niepowtarzalne te Twoje bluzeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne i oryginalne te bluzeczki :)
    A co do Pepco, to kupiłam sobie tam prostego tshirta właśnie za 15 zł i zaczęłam testować. Od razu po wypraniu ściągacz wokół dekoltu naciągnął się i odstaje. Więc płaci się mało, ale jakość też nie jest wysoka. No i jeszcze jest kwestia społeczna, ktoś takie rzeczy szyje i aż się boję myśleć ile mógł za tą pracę dostać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, w przypadku Pepco to mnie właśnie najbardziej przeraża kto to szyje i za ile...

      Usuń
  5. Bluzeczki piękne. U mnie ostatnio również dziecięce, hurtowe tematy na tapecie. Z Tkaninowych Esów i Floresów ( czy jak to się tam zwie) pozakupowałam w szale uniesienia tyle tkanin za tak kolosalne kwoty, że większość z nich leży dalej grzecznie na półeczce, bo aż mi ich szkoda ciąć ! ;-)
    Też się czasem zastanawiam, czy szyć tak proste rzeczy, kiedy w pepco/lidlach są tak tanie całkiem okej jak dla dziecka jakościowo rzeczy ( kwestia BHP pracy to temat rzeka... ) . Zwłaszcza tshirciki... Owszem są one jedyne w swoim rodzaju, dopieszczone, piękne i staranne. Temu się nie zaprzeczy. Ale przede wszystkim są stworzone z miłości do dziecka, czyż nie ? :-) I to chyba najmocniejszy mój argument ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja też wydałam milion monet na materiały dla Jagody i mam te same obawy co ty :)
      Ale i tak najgorsze jest to, że Jagoda wszystko brudzi w tempie ekspresowym... i niestety tych plam nie da się uprać :(

      Usuń
  6. Świetne bluzeczki i to od razu w ilośc hurtowej. Urocze te jeżyki :)

    OdpowiedzUsuń