W niedzielę, tydzień przed urlopem, krzątałam się po pracowni i próbowałam zrobić porządek z materiałami, które już nijak nie mieszczą się już nigdzie. Patrzyłam, przekładałam, składałam, aż mnie natchnęło na koszulki dla Jagody, całe pięć sztuk. Dobrze, że takie koszulki to chwila moment szycia, bo coś czuję, że to nie koniec.
Wykrój
Pierwszy raz wykorzystałam wykrój z Ottobre, po drobnych poprawkach ze zmniejszeniem dekoltu sprawdził się idealnie. Koszulka ze świnką Pepą została uszyta jeszcze bez poprawki i wyraźnie widać różnicę w wielkości dekoltu. Ja osobiście nie lubię zbyt dużego dekoltu w ubraniach dziecięcych. Dla tych co obawiają się że po zmniejszeniu ciężko przecisnąć przez głowe informuję, że zakładanie jest bez protestów ze strony użytkowniczki, więc chyba nie jest źle.
Szycie i wykończenie
Co tu dużo mówić: na owerloku szyje się ekspresowo, wystarczy to odpowiednio przemyśleć, żeby za dużo razy nie zmieniać nitek. Dół oraz rękawy podwijałam na renderce, z wyjątkiem koszulki we flamingi, gdyż nie posiadałam odpowiedniego koloru nitek na dużych szpulach. Dekolt wykańczałam różnie w zależności od materiałów i kolorystyki. Do koszulki miętowej i białej w koty wykorzystałam ściągacz. W przypadku wisienek materiał wykorzystany do rękawów był na tyle zbliżony do ściągacza, że plisę dekoltu skroiłam z prostokąta. W pozostałych przypadkach plisę kroiłam ze skosu, żeby uniknąć niespodzianek odstającym dekoltem.
Materiały
Te nabyłam w różnych miejscach, więc po kolei.
Trójkąty na mięcie i koty z dresówki.pl.
Czerwone paski, wisienki i gładka czerwień z Teofilowa.
Jeżyki na mięcie z grupy na fb Tkaninowe Esy Floresy, czy jakoś tak (straszne pieniądze kosztowały...)
Flamingi i neon żółty z Metry i Centymenty.
Świnka Pepa z bliżej nie określonej grupy na fb.
Wszystkie koszulki na zdjęciach są już po jednym lub dwóch praniach. Niektóre przeszły nawet poważne odplamianie, bo Jagoda uwielbia owoce szczególnie te mocno brudzące :).
W skrócie jakościowo fatalny okazał się tylko materiał z Pepą, po jednym praniu w 40 st, wygląda jak zużyta szmata, nawet nie chce mi się nic szyć z reszty...
Pozostałe sprawdziły się naprawę dobrze, a były testowane w wymagających górskich warunkach.
Wprawdzie flamingi ciut wypłowiały, ale można im to wybaczyć bo usilnie próbowałam je odplamić różnymi środkami, w każdym razie i tak wyglądają lepiej niż ze zdjęcia to wynika.
Tylko nad jednym się zastanawiam, po co ja to wszytko szyje skoro w Pepo są koszulki po 15 zł za sztukę...
Przejdź do posta